Zapominanie

brzoska_gaw

Pisałam już wcześniej o płytach Wojtka Brzoski i Dominika Gawrońskiego – wtedy występowali w osobnych składach, jeden z Łukaszem Marciniakiem i Marcinem „Cozerem” Markiewiczem, drugi z Piotrem Figlem, a teraz powracają do dawnej współpracy. A przecież katowicki projekt poety Brzoski i producenta i muzyka Gawrońskiego ma już na koncie dwa albumy: „Nunatak” (2013) i „Słońce, lupa i mrówki” (2015).

Po czteroletniej przerwie powracają znakomitą płytą zatytułowaną „Zapominanie”. Katowiczanie nie udają kogoś innego niż są: Brzoska – eksperymentującym ze skojarzeniami poetą, który nie usiłuje nam wmówić, że potrafi czy chce śpiewać, a Gawroński – eksperymentującym z elektroniką producentem. Całość robi zdumiewające wrażenie. Nikt z fanów Gawrońskiego nie musi być fanem współczesnej poezji, a fani Brzoski niekoniecznie są tymi, którzy tłumnie nawiedzają festiwale takie jak Tauron.

A jednak „Zapominanie” się broni, właśnie dlatego, że serwuje słuchaczom tak zróżnicowane bodźce. Z jednej strony mamy trudną w odbiorze, badającą meandry ludzkiej natury poezję Wojtka Brzoski i jego beznamiętną melodeklamację, z drugiej –  electropop i downtempo w wykonaniu Gawrońskiego. I nawet jeśli jest to dość dalekie od klasycznych brzmień Detroit soundu, to trudno sobie wyobrazić odleglejsze skojarzenia niż z werbalnym studium rozkładu duszy i ciała w wykonaniu Brzoski. A zarazem gra to znakomicie!

Gawroński jest chłodny, stonowany i precyzyjny do bólu. Chłód tej nowoczesnej muzyki kapitalnie koresponduje z filozoficznymi pytaniami Brzoski.

Brzoska z płyty na płytę zresztą pisze coraz lepsze wiersze, coraz to intensywniej badające naturę wszechrzeczy i coraz głębiej wchodzące pod podszewkę świata. Jego melodeklamacje są też coraz lepsze, coraz bardziej intymne.

Jest skupiony i precyzyjny, bardzo świadomie odmierza metrum wiersza, czasem dla lepszego efektu zmieniając składnię. Może właśnie ta precyzja jest łącznikiem między nim a Gawrońskim? Brzoska jest też coraz śmielszy i dojrzalszy w tych swoich poszukiwaniach egzystencjalnych i w opisywaniu miłości, o czym niech zaświadczy ten wiersz, zamieszczony na płycie:

droga

 

            kiedy wywołujesz moje imię

w ciemni snu

 

ono wywołuje twój uśmiech

na samo wspomnienie.

 

i kiedy oddalenie

nie ma żadnego znaczenia

 

bo kiedy zasypiasz na ekranie

i tak zaraz mam ten film pod powiekami

 

kiedy znaczysz mi  „światy”

pozornie bez znaczenia

 

i kiedy uciekasz w „dobranoc”,

a ja cię wyławiam z odmętów ekranu.

 

i kiedy się zbliżasz i jesteś

tak bardzo niecierpliwa.

 

i kiedy się oddalasz, a ja podróżuję za tobą

wszystkimi możliwymi

 

drogami.

W innym utworze, „Katzenspielzeug”, Brzoska ustępuje miejsca Gawrońskiemu, któremu udało się utrzymać ten numer w stylistyce electro-popu lat 90. To jedyny utwór, w którym Wojtek próbuje śpiewać, powtarzając jak mantrę refren – „Katzenspielzeug, katzenspielzeug”. W odrealnionym muzycznie „Kapłani i androgyni” twórcy składają hołd Davidowi Bowiemu. Mój ulubiony kawałek to „Szyfry”, w których Wojtek deklamuje tak:

 

dzięki krzyżówkom

wiemy więcej niż

 

bóg.

 

na krzyżu

musimy o tym milczeć

 

aż po grób.

 

rozpięci na ramionach

liczb nie powiemy

 

już nic.

 

początkiem szyfru jest

miłość, niespokojna

jak wojna

 

cyfr.

I jeszcze tytułowe „Zapominanie”, w którym okrutny czas każe nam zbyt szybko dorosnąć i potknąć się o zimną, niewypitą kawę. Każe znaleźć odpowiedzi na pytania, na które odpowiedzieć nie sposób. Tak, jak nie odpowiada na nie Brzoska. On tylko zadaje te pytania i robi to po mistrzowsku. Polecam Państwu tę niezwykłą płytę.

Poniżej utwór z płyty „Słońce, lupa i mrówki” katowickiego duetu, zatytułowany „Annie Leibovitz fotografuje niebo dla Susan Sontag” (z udziałem klarnetu basowego Mikołaja Trzaski) – brak mi jeszcze materiału z nowego albumu „Zapominanie”, który będzie dostępny w sklepach w drugiej połowie lipca.

 

Brzoska i Gawroński „Zapominanie”, 8/10

 

 

 

 

, , ,

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.