Podoba mi się ta płyta niezmiernie, choćby dlatego, że stanowi moją ulubioną formułę łączenia poezji z muzyką. Trio Brzoska/Marciniak/Markiewicz to swoisty eksperyment, w którym głos zyskuje pełnoprawną funkcję z gitarą elektryczną i trąbką. Kompozycje Łukasza Marciniaka są otwarte i improwizowane, zostawiają spore pole do popisu Brzosce – jednemu z głównych poetów środowiska śląskiego i polskiego. Wojciech Brzoska ma zresztą tutaj swoje dokonania: wcześniej zabłysnął znakomitymi płytami „Nunatak” oraz „Słońce, lupa i mrówki”, nagranymi z Dominikiem Gawrońskim.
„Mosty” z płyty „Brodzenie” Brzoski, Marciniaka i Markiewicza
W tym albumie podoba mi się sposób na poszukiwanie współbrzmień słowa i dźwięku, tworzący oryginalne plamy brzmieniowe. Swoboda, z jaką muzycy przechodzą od stylu do stylu, od tematu do tematu (perspektywa zagraniczna, czyli utwór o Joan Miró czy ten o Patti Smith, i ta bliska życiu, jak badania medyczne) jest imponująca. Brzoska umiejętnie podsyca atmosferę niedopowiedzenia, jak w „Drun drun”, czy „Mostach”. Moi faworyci to utwór o Patti Smith i Robercie Mapplethorpie oraz „Klepsydra”, w których pojawia się gitara preparowana Łukasza Marciniaka, świetnego instrumentalisty. W tym pierwszym słyszymy Brzoskę, jak mówi:
„to była dziwna noc
w hotelu chelsea
mamy po niej pamiątki na całe życie
– księżyc i błyskawice.
na naszych rękach
i nogach
– tatuaże z marzeń […]”
Niepokojący dźwięk trąbki Marcina „Cozera” Markiewicza w „Mostach” podkreśla klimat wyobcowania, a gitara Marciniaka dopełnia całości. Mimo, że tempo tych słowno-muzycznych zmagań siada pod koniec płyty, to i tak słodko-gorzkie rozważania Brzoski utrzymują tę poezję w ryzach do końca. Jego umiejętności dają sie poznać choćby w świetnym „Od pierwszego wejrzenia”, które opowiada o tajemniczym miłosnym wyznaniu, kończącym się śmieszną puentą. Brakuje mi trochę na tej płycie miłości takiej, jak z albumu „Słońce, lupa i mrówki”, gdzie – jak rozumiem – mowa była o klasycznym związku, w którym ma cię mieć tylko ten mężczyzna, który cię kocha. Ale i tak, nikt inny, może prócz Marcina Świetlickiego, Raphaela Rogińskiego i Grzegorza Kaźmierczaka z Variete, wśród której to ligi plasuje się to wydawnictwo, nie zrobił mi tak pięknego dnia. Polecam.
„Brodzenie”, Brzoska/Marciniak/Markiewicz,
Fundacja Kaisera Soze, 2018
8/10