Za co kocham Arcade Fire
Lubiłam bardzo ich poprzednią płytę „The Suburbs”, podobał mi się teledysk do nowego singla Kanadyjczyków z „Reflektor”, ale z niedowierzaniem przeczytałam, że 6 milionów Amerykanów rzuciło się do telewizorów, aby oglądać ich występ w The Saturday Night Live. To widownia średnio trzy razy większa niż ma Kuba Wojewódzki. Zrozumiałam fenomen Arcade Fire po obejrzeniu 20-minutowego zapisu ich koncertu z montrealskiego klubu Salsatheque. Niewiarygodna charyzma Butlerów, dobre melodie, odważne, dyskotekowe aranże i kapitalna zabawa. Kapela na parkiet – ale wciąż do bólu niezależna, bawiąca się swoją niezależnością.
Nudziliśmy się trochę od czasu ostatnich płyt Vampire Weekend, Foals, The National. Może na nogi mieli nas postawić właśnie oni, muzyczni eksperymentatorzy i poeci z Montrealu? Kto inny połączyłby afrykańskie rytmy z electropopem? Muzykę z Haiti z dyskotekowym szaleństwem? Jeden z fanów napisał o nich: „Nie wiem, dlaczego, ale po pierwszym przesłuchaniu każdej z ich płyt, odkładam ją zniesmaczony na półkę. A potem wracam do niej coraz częściej i częściej. Aż w końcu zakochuję się do szaleństwa”. I ja tak mam.
Historia rocka lubi się powtarzać, więc jeśli ktoś pamięta początki takich grup jak U2 czy Coldplay, będzie wiedział, ze Arcade Fire idą tą samą drogą, co ich sławni koledzy. Prosto na podium. Jedno ich różni – nie pozwalają na komercjalizację ich muzyki, jak stało się to w przypadku wielu klasyków rocka. Wciąż są skromnymi twórcami, zamiast blichtru świata pop wybierającymi artystyczną komunę, w której od lat żyją. Wygląda jednak na to, że za chwilę staną się na to za duzi. Liczba odtworzeń klipu do tytułowego „Reflektora” zbliża się do 5 milionów. Reżyserował go Anton Corbijn i jest to majstersztyk wizualny. A popatrzcie tylko na teledysk do utworu „Afterlife”, oparty na motywach z „Czarnego Orfeusza”, brazylijsko-francusko-włoskiego filmu z 1959 roku:
„Reflektor” może być dla lidera grupy Wina Butlera i koleżeństwa z zespołu tym, czym dla U2 stało się „Achtung Baby” – ostatnia płyta, na której Bono i The Edge mieli jeszcze jakieś ambicje. Po tym albumie powrót do sztuki stał sie dla U2 niemożliwy. Chyba, że postawią na ścieżkę wytyczoną przez Radiohead. Po genialnej „OK Computer” Anglicy nie ruszyli w świat z hymnami pokoleniowymi, ale nagrali jeszcze ambitniejszą i lepszą „Kid A”. Życzę im tego. Ale najbardziej bym chciała, żeby pokazali trzecią drogę – coś zupełnie niewyobrażalnego, czym dadzą sie zapamiętać naszym dzieciom. Piłka jest po ich stronie.
Super napisane, dzięki Tobie znowu odkryłam coś fajnego 🙂
PolubieniePolubienie
@Justyna dziękuję 🙂 sama dopiero odkrywam tę płytę.
PolubieniePolubienie
Ja tam w nich wierzę. Też mam tak, że powoli dojrzewam do ich płyt, a potem oderwać się nie mogę, tak jak od Thoma Yorke’a, od lat. Bo jeśli już szukać porównań, to wolę to skojarzenie z Radiohead niż z U2, Stąd optymizm. Nawet jeśli Kid A nie była lepsza niż OK Computer. 🙂 Dla mnie trylogia OK Computer – Kid A – Amnesiac to absolutne arcydzieło, ale jednak to ta pierwsza płyta rozwaliła całe lata 90, bardziej niż Nevermind, dużo bardziej (w sensie artystycznym raczej niż socjologicznym). To OK Computer wyznaczyła trend i moim zdaniem do dziś, a więc przez kolejne 16 lat w tym gatunku nie nagrano niczego lepszego.
A w ogóle fajnie, że piszesz.
PolubieniePolubienie
Maćku, dzięki. Dobry podział, klarowny 🙂 Tez wolę skojarzenie Arcade Fire z Radiohead, chociaż jak posłuchasz i obejrzysz teledysk do „Reflektora”, myślę, że możesz się zacząć wahać co do tego U2. Arcade Fire pracują też nad płytami i ich promocją podobnie jak U2, może stąd moje obawy 🙂 Na razie słucham i nie mogę się oderwać.
PolubieniePolubienie
A ja dopiero co przesłuchałem tą płytę i wiem że pierwszy raz to za mało żeby się wypowiadać. Tak więc jeszcze poczekam z komentarzem.
Tak naprawdę chciałem powitać koleżankę w blogowym świecie. Dobrze się zaczyna! 🙂
PolubieniePolubienie
Maciek :))) i ja witam. Jasne, ze za wcześnie. Chociaż nie mogę sie oderwać, a to tez o czymś świadczy. Mnie sie podoba bardziej niż „The Suburbs”, a myslalam, ze to niemożliwe 😉 Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie