Czarny, biały i blues

image

Raphael Rogiński

Jeśli coś można nazwać białym bluesem, to właśnie to – nową odsłonę Wovoki, rewelacyjnego projektu najlepszego polskiego gitarzysty, czarodzieja i mistyka Raphaela Rogińskiego z Mewą Chabierą (uff, ten głos!), Olą Rzepką i Pawłem Szpurą. ”Sevastopolis”, świeżutka druga płyta kwartetu, utrzymana jest na pozór w podobnej stylistylistyce, co pierwsza, „Trees Against The Sky” – bluesowo-pierwotnych zaśpiewów w hołdzie ojcom bluesa, trochę w duchu americany, a trochę ekstatycznych, transowych pojękiwań afrykańskich szamanów, z aksamitnym brzmieniem gitary Rogińskiego.

Ale tylko na pozór. Bo znakomita „Sevastopolis” jest znacznie mocniejsza muzycznie, rockowa, psychodeliczna (szczególnie w zapętlonych fragmentach szaleńczych dialogów perkusji z gitarą), ale też pełna melancholii, religijnego zwątpienia i dusznej, narkotycznej czerni. Przegląda się w tej muzyce pewnie niejedno pokolenie amerykańskich buntowników i zespołów przełomu lat 60. i 70. Tę rockową czerń słychać właśnie w głosie Chabiery, np. w „Dat Lonesome Stream”. Może nawet troszeczkę tak, jak tu – na tym szalenie zmysłowym, pięknym klipie Kuby Kossaka do „John The Revelator” sprzed dwóch lat, z poprzedniego albumu: