W końcu wybiorę się na Petera Hooka, żeby sprawdzić jak mu obecnie idzie miksowanie Joy Division z New Order w projekcie Peter Hook And The Light. Byłam przeciwna ożywianiu trupa, bo widziałam w tym jedynie chęć odcinania kuponów od legendy, której basista i współzałożyciel JD był częścią. Nigdy nie będzie to Ian Curtis, ale ostatecznie jestem w stanie zaakceptować próbę upowszechnienia jego i zespołu twórczości – nawet jeśli odbywa się to w atmosferze jak na stadionach, Peter występuje w koszulce z nadrukiem flagi brytyjskiej, z orkiestrą i murzyńskim chórem, a „Love Will Tear Us Apart” jest wykrzyczane i wysapane. Hook jest w tym sobą, człowiekiem ulicy, ale… to nie do końca moje. Czasem trudno mi zrozumieć ludzi, dla których i za sprawą których piosenka o końcu świata może nagle zamienić się w radosny hymn (nawet tak świetnie, po chuligańsku zagrany i ku czci Iana):
Hooka cenię za jego oryginalny styl gry i nieustanne parcie do przodu, w muzyce i w życiu. Zawsze bawiło mnie tłumaczenie, że w początkach zespołu Joy Division mieli strasznie słabe nagłośnienie, no więc Hook musiał grać bardzo wysoko, żeby jakoś przebić się przez dźwięki gitary Bernarda Sumnera, który z kolei grał za głośno. To urocze. Ta anegdota może wystarczyć, ale czy czasem nie tęsknimy za tym?
„Shadowplay” uważam za wybitny i jeden z najlepszych tekstów Iana. Dość wspomnieć o jego nuklearno-apokaliptycznych inspiracjach Burroughsem, potem, w innych piosenkach, Ballardem, Dostojewskim, Nietzschem, a także Holocaustem, w tym książką „The House Of Dolls” Katzetnicka, od której wzięła się nazwa Joy Division. A nam pozostaje tournee charyzmatycznego artysty i człowieka sukcesu – Petera Hooka i jego zespołu z piosenkami New Order oraz z materiałem z „Unknown Pleasures” i „Closer” Joy Division, czyli prawdopodobnie najważniejszych płyt w erze post-punka.